Jeden z tych seriali gdzie fabuły wystarcza na jeden odcinek, a reszta to dłużyzny, błędy logiczne i fatum które gnębi głównych bohaterów. Milton przez dwa odcinki organizuje zakup nerki, gdy wreszcie ją dostaje ktoś go potrąca, lodówka mu wypada, otwiera się, nerka wypada i... przejeżdża ją samochód :) Dziewczyna prowadzi rozmowę telefoniczną na wagę życia i śmierci, nagle przerywa, bo... matka z dołu woła na obiad... itd.
Jedna z tych recenzji gdzie wystarcza pierwsze zdanie... Nie dla wszystkich okazuje się są seriale i filmy niebędące dokumentami...
A co mają dokumenty do rzeczy ? Ten serial jest wybitnie słaby. Absurd pogania absurd. A motyw z lodówką spowodował że wyłączyłem odcinek w trakcie, i nie zamierzam do tego chłamu wracać. Szkoda, bo Stronga lubię.
Pomysł na fabułę ciekawy, jednak przeprowadzenie i nawarstwienie ilości nielogicznych błędów jest zastraszające.
Bohaterowie naiwni, nieostrożni i momentami po prostu glupi. Nie umieją przewidzieć konsekwencji najprostszych działań. Nie uczą się na błędach, nie wyciągają konsekwencji.
Słusznie wspomniałeś o tym żenującym "fatum". Bohaterowie tkwią w bagnie głównie na własne życzenie, przez głupotę i nieostrożność. W szczególności gość od napadu i ten preppers. Ten ostatni jak flaga na wietrze, człowiek niegodny zaufania, a oczekuje szacunku i narzeka na niesłowność ludzi. Litości ;)
Postać doktorka jest akceptowalna, ale nie wykorzystano potencjału. Jego postawa jest jako jedynego jakoś uzasadniona, ale jego konflikt moralny jest tylko pozorny i nie napędza fabuły tak jak w powinien.
Fabuła przewidywalna do bólu i rozciągnięta na maksa. Momentami żenada bije z ekranu, wynika to też z wątpliwego poczucia humoru.
Aktorstwo przeciętne, adekwatne do poziomu całego serialu. Realizacja, dźwięk - ok.
4/10
Masz mnóstwo brytyjskich doskonałych fabularnie seriali z wolną fabuła, które są bardzo wciągające. Np Happy Valley czy Broadchurch.
To nie to tutaj zawiniło.